Domy na terenach zalewowych
Czy tego chcemy czy nie, powodzie w naszym kraju zdarzają się coraz częściej i – niestety – powodują coraz większe szkody. Nie wiedzieć czemu ludzie nie uczą się na błędach i mimo ostrzeżeń cały czas budują domy na terenach zalewowych. Z jednej strony ich rozumiem, bo takie grunty są zwyczajnie tańsze, a koniec końców żyjemy w kapitalizmie, więc wszyscy bez wyjątku musimy liczyć pieniądze.
Z drugiej strony takie działania bynajmniej nie świadczą o rozsądku, nawet ekonomicznym, bo gdy już nasz dom zostanie zalany poniesiemy o wiele większe koszta niż zaoszczędziliśmy na zakupie taniej działki.
Wiele osób nie zdaje sobie sprawę z tego, jak destrukcyjnym żywiołem potrafi być powódź. Czasami gdy już woda ustąpi zwykłe osuszanie budynków nie wystarczy – jeśli została naruszona ich konstrukcja domy te nigdy już nie będą nadawały się do zamieszkania, bo będą groziły zawaleniem. Osuszanie fundamentów również nie pomoże, jeśli naruszony został grunt na którym budowlę wzniesiono.
Niezłym pomysłem, jeśli już ma się dom położony na terenie zalewowym, jest wykupienie ubezpieczenia, jednak po pierwsze składka to również niemałe koszta, a po drugie zakłady ubezpieczeniowe wcale nie palą się do ubezpieczania mienia obarczonego szczególnym ryzykiem. I trudno im się dziwić, w końcu podobnie jak dla wszystkich firm świata priorytetem jest dla nich własny zysk, a nie szczęście i wygoda klientów.
Mimo wszystko mam nadzieję, że Polacy w końcu zmądrzeją i przestaną budować na terenach zalewowych. Na cudze nieszczęście zawsze patrzy się bez przyjemności, nawet jeśli wynika z głupoty poszkodowanego. Przynajmniej o ile ma się odrobinę empatii. Każdy z nas popełnia błędy i każdy przynajmniej raz w życiu podjął głupią decyzję. Jeśli twierdzi inaczej, to jestem na sto procent przekonany, że zwyczajnie kłamie.