O pracy w kraju tulipanów
Praca w Holandii stała się dla wielu Polaków ostatnią deską ratunku. To do tego kraju wybrali się oni w poszukiwaniu zatrudnienia, które dałoby im lepsze warunki życia, jakich brakuje wielu rodzinom w Polsce.
W Polsce trudno o pracę – powiedzmy to sobie otwarcie. Z kolei Holandia stała się po Irlandii miejscem dla Polaków wyjątkowym. To do tego kraju migrują nasi rodacy w poszukiwaniu lepszego życia. Nic więc dziwnego, że w Holandii zwykło się od kilku miesięcy mówić, że Polonii jest w niej więcej niż samych Holendrów.
Już prawie w każdym holenderskim zakładzie pracy pracuje bądź pracował przynajmniej jeden Polak. Język polski słyszy się na ulicy, na przystankach autobusowych, w sklepach, urzędach czy szkołach. Jest praca w Holandii dla Polaka, a nie ma jej dla Holendra. Czy jest to swoisty paradoks, czy stan faktyczny?
Wielu Holendrom nie podoba się ten ogromnie liczny napływ Polonii do Królestwa Niderlandów. Tylu ile w roku 2012 nie było aż tak wielu imigrantów w ich kraju nigdy. Mają więc oni powody do obaw, że Polacy, którzy stanowią najliczniejszą grupę imigrantów, zabiorą im szansę na zatrudnienie. Czy w praktyce jest to możliwe? Skoro trąbią o tym holenderskie media, a dane statystyczne publikowane przez rząd to nie przesłanki tylko zgodne z prawdą liczby, dużo prawdy w tym jest. Potwierdzają to również statystyki biur podatkowych, w których Polacy starają się o zwrot podatku z Holandii.
Pozostaje tylko pytanie, czy Polacy wytrzymają niezadowolenie Holendrów, czy zdecydują się na powrót do ojczyzny. Ostatnio coraz częściej słychać bowiem niezadowolenie Holendrów i prześladowania Polaków z obawy o pracę. Tej bowiem jest pod dostatkiem, ale dla bardziej zaradnych, odpowiedzialnych i solidnych obywateli Polski. Ci też udają się do Niderlandów po to, aby dorobić i móc wrócić z oszczędnościami do kraju, aby rozliczyć zwrot podatku z Holandii.